Wy pytacie. Mocium radzi.
Dzień Ojca 2024
Z ojcami jest różnie. Jednym wystarczy zniknąć z domu na cały dzień i zaszyć się w trzcinach z wędką na rybach, inni zostaną w domu zapuszczając korzenie w fotelu przed telewizorem bądź też z książką. Nie bądźmy przecież aż tacy surowi dla naszych ojców, że niby tylko wędka i telewizor są ich atrybutami. Nic bardziej mylnego. Potrafią nas zaskoczyć, prawda?
Ja pamiętam mojego ojca doskonale. Gdy byłem małym szkrabem, po mojej kąpieli otrzymywał od mamy bojowe zadanie uśpienia mnie bajkami. Nie miałem dla niego litości! Po pierwszej bajce żądałem kolejnej, a on je opowiadał. Czasem rzeczywiście czytał, ale najczęściej opowiadał. Wypływały mu z wyobraźni wygodnie umoszczonej w głowie między uszami jak życiodajny ruczaj spod kamieni, gdzieś na niedostępnych górskich ostępach.
Nie mam pojęcia skąd je brał. Co wieczór była inna. Nowa. Z morałem. W każdej odgrywałem jakąś rolę, zatem mogłem spokojnie przenieść się w świat bajki ze swojego łóżeczka niesiony tembrem głosu ojca.
Przemierzałem lasy, góry, przyjaźniłem się z niedźwiedziami, wilkami, kaczkami, pszczołami, ptakami, zdobywałem zamki, piekielne twierdze i oszukiwałem Borutę na wory złota. Frajer. Zawsze ze mną przegrywał i to nim wzeszło Słońce, które przepędzało zawsze kudłatego rogacza w otchłanie.
Być może cząstka tej wyobraźni została przekazana mi w genach, być może wchłonąłem ją z czasem i z tymi bajkami. Nie wiem. Wiem, że jestem za to wdzięczny ojcu. Za te wszystkie podróże astralne w krainę baśni.
Pamiętam też siebie, gdy byłem już dorosłym facetem. Tak mi się przynajmniej wydawało mając 22 lata. Przypominałem o tym rodzicom na każdym kroku i nie było nam łatwo z moim świeżo kształtowanym , hardym charakterem. Wydawało mi się, że to kalendarz sprawia dojrzałość, mądrość, męstwo i niezależność.
Wszystko się jakoś burzliwie układało do momentu, gdy dałem się namówić koledze w pracy na to, by mu pomóc w ciężkiej sytuacji. Podpisałem dla niego pożyczkę w znanej dziś firmie finansowej. Jak się szybko okazało, chłopak nie był uczciwy. Nabrał w pracy kilku z nas. Nabrał także członków swojej rodziny i osoby z innych kręgów. Nie był zamożny, ale był wielodzietny. Chłopaki w pracy pomagali mu jak umieli. Ktoś załatwił piecyk typu „koza” na zimę, ktoś inny trochę opału, a jeszcze inni przynosili ubrania dla dzieci, gdy ich własne z nich wyrosły. Pomóc chciałem i ja, to podpisałem… zostałem oszukany.
Długo ukrywałem zjadający mnie od środka stres spowodowany tym, jak bardzo wpadłem w problemy. Ścigała mnie firma finansowa, a ja usiłowałem płacić. Ścigali mnie operatorzy telefonii komórkowej, a tyle co kupiłem swoją pierwszą komórkę Nokię 3210 i podpisałem pierwszą w życiu umowę abonamentową. Szybciutko zaczęło mi brakować, aby pokryć wszystkie rachunki. Nie moja pożyczka pochłaniała większość. Taki to byłem dorosły, męski i mądry. Tak oto bardzo znałem już zakamarki i zaułki życia oraz ludzkiej natury. Moje wszystkie pyskówki ojcu, aby dał mi spokój i nie pouczał, wychodziły mi właśnie bokiem i to boleśnie.
Wtedy pamiętam, sam domyślił się moich problemów. Wziął mnie na rozmowę. Wszystko w końcu opowiedziałem. Poprosił o tę umowę pożyczkową i książeczkę spłat. Zamknął się z nimi w pokoju i czytał godzinami. W końcu wyszedł, spojrzał na zegarek i powiedział: – ubieraj się! Wychodzimy!
Poszliśmy prosto do biura firmy pożyczkowej. Ojciec zażądał rozmowy z managerem. Pokazał mu książeczkę spłat i kazał znaleźć w jego dokumentacji numer z okładki. Manager z zadowoleniem stwierdził, że ma tu identyczny numer jak książeczka spłat i syn musi płacić. Już prawie się żegnał z nami, gdy ojciec podał mu umowę i kazał znaleźć numer umowy w jego dokumentacji. Manager zaczął szukać. Nie mógł znaleźć za żadne skarby takiego numeru. Przeprosił i wyszedł. Wrócił z kimś z personelu. Zaczęli szukać razem. W kartotekach i w komputerze. Nie było takiej umowy w firmie pożyczkowej! Ojciec zapytał co jest zobowiązujące: umowa czy książeczka spłat? Manager odparł, że oczywiście, że umowa! Ojciec jeszcze raz zażądał zatem pokazania ich kopii naszej umowy. Nie mieli. Spuścili głowy i manager napisał na poczekaniu oświadczenie, że odstępują od wszelkich roszczeń wobec mnie.
Okazało się, że chłopak z pracy, opracował pewien system swojego oszustwa. Nie pamiętam już szczegółów, ale wiązało się to z tym, że był on agentem sprzedającym usługi finansowe tej firmy! Mając dostęp do dokumentacji podkładał prawdziwe książeczki spłat pod nieistniejące czy jedną, tę samą powielaną umowę… czy jakoś tak. Nie pamiętam szczegółów tego procederu naprawdę. Pamiętam tylko, jak wtedy uświadomiłem sobie jedną rzecz.
Nie ważne ile masz lat. Rodzice zawsze będą rodzicami. Zawsze będą o Ciebie się troszczyli i suszyli głowę, choćbyś miał już sam dzieci. Ojciec tamtego dnia pokazał wszystko, co w moim pojęciu stanowi sentencję ojcostwa. On po prostu był tam gdzie powinien, w odpowiednim czasie i zrobił to co należało zrobić. Bardzo porządnie.
Ot wszystko.
Ja wiem, że z rodzicami może być różnie, ale możecie mi wierzyć na słowo, że nie ma lepszych życzeń dla matki i ojca, jak mówić im najczęściej jak się da, chociaż skromne „dziękuję”.
Jest cienka nić między wami, a rodzicami. Pewnego dnia zostanie przecięta. Wtedy dowiecie się o jej istnieniu. Korzystajcie z tego połączenia, póki możecie.
Dziękuję!